Eli,eli lama sabatani...
Ojcze Nasz,który jesteś w niebie...
Wyrzekłem się...
duszą,sercem,myślami.
Zszedłem z drogi Pana naszego,
na prostszą..
Kogut zapiał-
po raz pierwszy...
nawet nie słyszałem
jak zapiał...
Drogą szedłem,
dumny,myśląc,że jestem przy Nim.
Nastał drugi raz-
Znów zapiał...
Czułem bliskość Jezusa,
ale strach spotkał mnie na drodze,
mojej drodze,
którą sam wybrałem.
Trzeci raz-
Kogut w głównej roli...
Widzę Go!To Bóg nasz.
Jest piękny...kocham Go,
lecz szatan zasłonił mi widok.
Mówiłem:"Nic się nie stanie,i tak w Niego
wierzę...",
a diabła wolałem mieć przed
oczyma...
To był kolejny raz...
...i nie ostatni.
Historia powtarzała się,
a ja kochałem Go,
i nadal się wyrzekałem...
On nigdy we mnie nie zwątpił.
Jest przy mnie wciąż...
a ja jestem wciąż...
przy kogucie...
Znów "umarłeś" za nasze grzechy... Znów oddałeś życie po to,abym ujrzał właściwą drogę... Znów cierpiałeś,za mnie... Przepraszam Cię Boże!!! Chyba już pojąłem,że jesteś moją miłością!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.