...Emocje...
Nie łatwo zapanować nad własnymi
emocjami
Pojawiają się zbyt nagle i równie szybko
znikają w codziennym przemijaniu.
Wywołując silne wrażenia pozostawiające
często smutek ból i rozpacz…i nie da
się odtąd niczego… niczego wymazać.
Jedynym ratunkiem jawi się utrwalenie ich
wieczne utrwalenie.
Rodzą się niewinne dojrzewają w stresie
zmienione w koszmary i klątwy…są
naszą cząstką połową całością. Powietrzem
wodą…miłością…i takie właśnie
było moje życie tak wyglądał mój czas
miniony pełen budzących się nadziei i
szybko umierających pragnień, czas wizji i
nadziei. Przyzwyczajałem się do samotności
dzień po dniu aż stało się to dla mnie
najistotniejszą rzeczą pokarmem
powietrzem… a to przecież miłość po
prostu rozkołysana wzbogacona melodia
rytmem tętna. I jakże chciałoby się te
chwile zatrzymać wypełnić kolorami i
trwaniem wszystko inne jest jak smutny
klaun histeryczne normalne i szare. Więc
jeśli jest w tym jakaś forma jakiś, ślad
nadziei niech opiekuje się nami muzyka i
nieskończona radość.
Komentarze (1)
Jakież to piękne! cudowne! ujmujące! finezyjne i
lekkie! i chodz nie jest to wiersz:P oddaje plus z
wielkim uznaniem. Z pewnoscią masz talent...