Epitafium
Niech słowo stanie się narzędziem Którym wykłuję marmuru chłód Zbuduję słowem nagrobek On upamiętni niewidzialny ból...
Biezimienną byłaś
Dziś już znam Twe imię
Zapalę świecę która rozświetli
Wiekuistą ciemność i ciszę...
Coś połamało skrzydła
Zraniło delikatne dłonie
Coś popchnęło... coś nakłoniło...
Przeszłaś na drugą stronę...
Usnęłaś, sen jak lekarstwo
Wszelki ból uśmierza
Nawet życie w tym piekle
Bo piekłem jest ziemia...
Gdybym mogła
Już dawno zabiłabym myśl
I nie pozwoliłabym by
Myśli zmieniły się w czyn...
Każda łza, jęk dusz
Goryczy kropla blada
Przypomina i upokarza
Ten ból i strach mnie przeraża
Zawsze gdy się obejrzę
Gdziekolwiek jestem
Widzę jej twarz...
Zabrała Cię śmierć
Tak samo okrutna
Jak w moich snach...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.