Lęk...
Boję się oddychać, to tak bardzo boli...
Z obrzydzeniem spoglądam na krzywe
odbicia
Jak brzytwa bolesna wędrówka twych dłoni
Rozcina zabierając resztki życia...
Boję się myśli, nie należą do mnie
Wraz z ciałem mi je skradziono
Łzy szepczą przypominając okrutnie:
Już nigdy nie będziesz sobą...
Echo rozpaczy odbite od ścian
Wzmacnia się, chce mnie pogrążyć
Narasta nienawiść... Narasta wstręt
I brud którego nie mogę się pozbyć...
Tonie w mętnej wodzie trawiona przez ogień dusza... Uwolnij mnie z objęć goryczy ściskającej płuca...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.