EROTIQUE
Twego karku liana giętka i wabiąca
pozostała początkiem skąd wyruszyłem.
Od warg aksamitu gdzie język wilgotny i
gorący parzy,
gdy rozchylone niepoprawnie dają się
okradać
z nektaru namiętnych pocałunków.
I dłonie w skurczu swym niecierpliwym
wędrują szybciej gdzie wzrok przytlony
porządaniem nie sięga.
Schodzą niepewnie, najpewniej po miejscach
czułych
obejmując Cię w pół - ściskając i tuląc w
spaźmie.
Kładąc swe ciało na jedwabiu Twego ciała
spoczywam i tańczę, krąże niczym motyl
obłędnie poszukujący nektaru w kwietności
wspaniałej.
Otulając się całunem mej rozkoszy sięgam po
owoc
najsłodszy przekraczając wzgóry płomiennych
piersi.
Idąc strudzenie u boku namiętnego stóża
wiem że
nie jestem święty brocząc jezioro Twego
łona,
chłodnym językiem mych ust
spragnionych...
Oczarowany -
w gorączce i oddechu co przyśpiesza
swawolnie
tonę w Tobie muskając opuszkiem dłoni
lustro Twojej rozbudzonej jaźni...
Zrywam święte owoce po uświęconej
drodze krocząc, zrywam szaty
niesfornie...
uwalniając potęgę Twojej kobiecości.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.