Fala
Snuję się po piaskach wieczności niczym
spieniona fala
Granatową otchłań całuje tak jak czyni to
wiatr
Rozchylam najtajniejsze zakamarki córki
Eetiona
Przykładam ucho do muszli która szumi
pieśniami Posejdona
Unoszę rękę jakbym był Mojżesz mąż Boży
Rozrywam błękit i zieleń wodnych
przestworzy
Wzburzony jak fala Czerwonego Morza
Chcę poprzez palce kanak przełożyć
Będąc pielgrzymem szlakiem życia podążam
I wyżej, i wyżej aż górą się stanę
Na szczycie wśród szczytów swój
osiągając
By stwórczy palec Boga dotykając - stać
się
Komentarze (1)
Bardzo wzniosły wiersz, unosi do góry, do góry :)