fala zimna...
fala zimna zalewa mnie
czuję jak dookoła milknie
nawet strach
coś jest nie tak
rozglądam się
coraz bardziej przerażony
chwytam dźwięk nieokreślony
gęsta mgła zalega na dnie mej duszy
boję się nawet poruszyć
ta chwila jest zbyt długa
dookoła coś trwa
ktoś widzi mnie - a oczy jego są złe
pojawiają się w mroku
błyskają mordu ślepotą
wielki Cień zbliża się
nadszedł mój ostatni dzień
stoję oniemiały
nie mam siły na nic
a On powoli skrada się
już wie - uśmiecha się okrutnie
sekundy mijają jak lata
przed oczami całe życie
którego nicie ucięte być mają
chwile trwają zawieszone
wszystko tak odrealnione
chwyta mnie szponiasta dłoń
zapada się w krwi mej toń
rozgryza gardło na strzępy
gasną mej świadomości odmęty
upadam wszystko powoli tak
odlatuje na skrzydłach jak
ten wymarzony wolności ptak
mgła gęstnieje
wszystko się chwieje
krew ma się leje
czarny Cień się śmieje
ostani już raz
łapię świata blask
spoglądam na jego twarz
o Boże! - to ja sam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.