Fartusek
opowiadanie gwarowe
FARTUSEK
Patrzem w niebo,
jako wtej, kiek musiała paść krowy.
Niebo zachmurane, z niedobocka pękło i
wysło słonecko, swoim ciepłem
ogrzoło cały świat. W Holak juz śnieg choć
to ino paździerzowy cas.
Downo, o tym casie było cieplej na polu. W
Holak duł ciepłem holny wiater i zodziewoł
drzewom sukienki... Jak dobrze było
siedzieć w słonecku pod drzewem.
Wsędej suściały
liście... Krowy pasły sie na Polanie
Symoskowej, bo wtej nie było ani hotelu,
ani wyciągów, mozno było dychnąć od tego
holofu na Krupówkak. W skole ucyli nos wtej
syć. Kupiyłak kawołek płócienka na
fartusek. Miała to być tako malućko
zopaska, przymarscono w posku i z małom
kiesoneckom pośrodku, zaś na zadku
zawiązywano na kokarde... Płócienko było w
jasnogroskowym kolorze w listecki
pojedynce, wyraźne jak z laskowego
orzecha.Usyłak go w ręcak wartko. Był
piykny tyn fartusek...
Mama przypiena go, kie
sła ku krowom. Siadła przy nik na polanie i
w słonecku usnyna.Wsędyj było cicho,
cichućko. Grule juz wykopali, owies
pozbierali, potrow co płońsy ino ostoł do
pasenio. Krowy nie rycały, totyz sie mamie
dobrze spało. Przy tyj piyknej pogodzie
robielimy cosi z tatom na ogródku. Naroz
słysymy, ze krowy lecom we wyhipki,
łańcuchy zbyrcom po skolak .Patrzymy a tu
przed nimi kot bury co wsędyj za nami
chodziył, dalej zaś mama poskurcano i
pochylono do przodku.Tata ino roz, skocył
na równe nogi i polecioł ku mamie, co sie
jej to przecie stało.Mama była malućko, to
jom na ręcak du domu przyniós. Okozało sie
ze wtorosi krowa pomylyła liście i zjadła
te z mojego fartuska, razem ze spodnicom
i bieliznom maminom. Ostoł sie ino posek
zawiązany na zadku na kokarde...Co jo teroz
zaniesem do skoły ?
Takie to było
wielkie zmortwienie. Zaś teroz chmury
zacłoniyły słonecko, jakby mi zozdrościyły
tego zbacowanio...
Komentarze (11)
"W Holak duł ciepłem holny wiater i zodziewoł drzewom
sukienki... Jak dobrze było siedzieć w słonecku pod
drzewem." skoruso, piszesz niesamowicie obrazowo,
przenosisz nas w góry, czytelnik widzi, słyszy i czuje
:-) a opisana przygoda niesamowita, jestem ciekawa czy
pani nauczycielka w tą opowieść uwierzyła... bo ja tak
:-)
Z przyjemnością przeczytałam dowcipnie napisane
opowiadanie. Pozdrawiam.
Aż się uśmiechnęłąm czytając :)))
Pozdrawiam :)))
:):):), kiedys koń- kucyk pomylił moją czuprynę z
sianem- dobrze że nie spałam :):):)
Pięknie! Trochę pogłówkowałem bo z gwarą u mnie
nietęgo! Pozdrawiam!
Witaj, pięknie Ci w tym fartuszku, a opowiadanie palce
lizać. serdecznie pozdrawiam.
Rozbawiłaś mnie na dobre tym opowiadaniem ... pal
licho fartusek ważne że mameńka cało wróciła do doma
:)
pięknie...i tyn fartusekna zadku...super ..bardzo miło
się czyta mimo że to gwara...pozdrawiam ciepło
A wszystko przez te listecki pojedynce :)) Slicznie,
skoruso :)
Oj skoruso Kochana,uwielbiam Twoje opowiadania."ostal
sie ino pasek zawiazany na zadku na kokarde",to musial
byc piekny widok!!
+++
A, to ci przygoda :))) Uśmiechnęłaś mnie, skoruso.
Dziękuję