Forma - lny poranek Adasia
Czyli coś na sposób Gombrowicza
Wschodząca substancja światła
narusza senne marzenia.
Brutalnie otwarte oczy
dźwięcznym rzężeniem budzika
gnają do kąta sufitu.
Zadarta bezwiednie piżama
ląduje w koszu z brudami.
Przekrwione gały naprzeciw
patrzą odbiciem lustrzanym
na tartą bezmyślnie mordę.
Poranna sczerniała breja
pieści aksamit przełyku.
Zarzucam na siebie szmaty
zbiegając schodami znikąd
przez amoniakalną przestrzeń
Przystanek czeka cierpliwie
witając wybitą szybą.
Czas ruszać na podbój świata
wciśniętym w tłok autobusem
w ciał seksualnym uścisku.
Markowi Kondratowi
Komentarze (2)
Ciekawy wiersz. Ponury ten poranek Adasia
Miauczyńskiego. Zastanawiam się czy "naprzeciw" nie
powinno być bez spacji, no i ta breja chyba
"sczerniała" - warto sprawdzić. Miłego dnia.
Wielu z nas utożsamia się z tą stacją "drogi
krzyżowej". Poranne rytuały codzienności. Małe
pytanko: "z czerniała breja" czy "zczerniała
breja". Ogólnie naprawdę niezły wiersz. Pozdrawiam