Ftorędyj do nieba
Wiersz gwarowy
FTORĘDYJ DO NIEBA...
Słabość fce mnie przewłodać
i we w nuku dziubie...
Fce mnie poddać zyciowej
harnasiowej próbie...
Musem ś niom walcyć godnie
przewłodać sie nie dom
choć jek sama jak zawse
z bogactwem i biedom...
Wyńdem hań na wiyrsyk
do nieba zawołom
echo sie po Holak
ozlegnie wokoło...
Pon Bóg mnie usłysy
ulecy, pociesy.
Moze mnie naprawi
abo choć polepsy...
Z niedobocka skóńcyła się dróga,
przepaść, upłaz stromy
i potocek w dole.
A jo fciała wyjść przed
ołtorz Pana Boga.
Coby na klęckak pedzieć
Mu swoje zole...
Jakoz przejść hań
ka kozicki skocom,
i ka holne prowdziwe ółtorze
cy dom rade, cy mnie wyonacom
cy pomozes mi mój Ojce Boze?
Wierze Ojce Boze ze wysłuchos,
bo nojlepiej wies co dziecku trzeba.
Nie dej sie mi wracać nazod...
Ino pokoz ftorędyj do nieba...
Komentarze (6)
Blisko nieba stojemTatry - descyk duje, wiejom wiatry!
Wej,skoruso co jus ku Pon Bóczkowi holofikać kces -
droge znos -
to je, sa tom pyrciom ka pada desc!
Każdy powinien prosić Boga o ukazanie mu drogi przez
życie...
Czytam Twoje wiersze i podziwiam, choć trudna góralska
gwara - odczytać umiem, bo moja bratwoa jest góralką
...
uwielbiam "takie"wiersze czytać w głos-no i uśmiecham
się przy tym,bo jakże inaczej/skoro mi sie język
plącze i wychodzi zabawnie:)
Przepiękna prośba do Boga o pokazanie drogi przez
życie - takiej która nas do nieba zaprowadzi!
Jednakowo Bóg pokazuje wszystkim ludziom drogę do
nieba.Gwarą góralską wiersz napisany, pewnie na
wiytrzyckach układany, a tam najprościej do nieba.