O gajowym Jerzyku 440
Gajowy Jerzyk życzy wszystkim tegorocznym maturzystom połamania piór.
Gajowy Jerzyk z Jeleniej Góry,
powraca czasem do lat matury.
Kiedy zdawał historię,
to miał dużą cykorię.
O Rosji musiał napisać bzdury.
Gajowy Jerzyk z miasta Jawora,
pamięta jak bez kalkulatora,
w pisemnym z matematyki,
miał same błędne wyniki.
Liczenie do dziś to jego zmora.
Gajowy Jerzyk ze wsi Czarnoty,
nigdy nie wciska wnukom ciemnoty.
Bez żadnej tu demagogii,
wspominał ustny z biologii,
bo profesorka kochała koty.
Komentarze (21)
:)+++
Wszystkie swietne
:)
bardzo wszystkim dziękuję
Super i na czasie, pozdrawiam serdecznie Maćku.
Wspaniałe Limeryki Maćku, jak dla mnie najbliższy jest
ten o matematyce, istna zmora...serdeczności z
bukiecikiem konwalii :)
Wszystkie super.
O tej Rosji to niestety, chyba wszyscy pisali bzdury:)
A co do liczenia to nie ma jak kalkulator:)
Na kota jakby co, też można robić podryw:)
Pozdrawiam Maćku:)
Marek
3 x tak.
Do Jeleniej Góry jeżdżę każdego lata. Muszę koniecznie
odszukać tego gajowego Jerzyka:)
A koty bardzo lubię, podobnie jak pani profesor
biologii.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Trafne wspomnienia z nauką w tle ...no tak było u
niejednego ucznia...pozdrawiam Maćku.
Fajne wspomnienia.
Trzymam kciuki za maturzystów.
Maturę Jerzyk pisał w Olsztynie.
Poległ. Rozłożył się na łacinie.
Szkoda Jerzyka.
Tego języka
Zna podwórkową wersję jedynie.
Pierwsze dwa bym wskazał gdy mówimy o treści i pomyśle
ale i one mają pewne niedoróbki techniczne. Ogólnie
jednak na plus. Pozdrawiam z uśmiechem:))
Świetne wszystkie.Pozdrawiam.
Witaj Maćku
Dziękuję ....
za uśmiech
Pozdrawiam
Zabawne :)
Limeryki na czasie,
więc niech wszystko zda się :)
Pozdrawiam