Gał - gan - Gheli - Część VIII
Przyszła z pracy Ghela.
Wzięła gałgan i wyciera.
Tak pracuje, tak szoruje;
że się gałgan zafrasuje.
Wyszarpany tak wytarty,
że to wcale już nie żarty.
Szorowałaby do rana,
lecz się czuje zatyrana.
Czas odpocząć duma Ghela.
Gałgan kiepsko już wyciera.
Przyszła wreszcie taka chwila;
niech kto inny go używa.
Nastąpiła pora cicha.
Nie potrzebna sprawa licha.
Wyrzuciła go na śmieci.
Całkiem inna pora leci.
Nadszed czas na odpoczynek.
Ciepło daje jej kominek.
Wnet rodzinka też przybywa.
Ghela znowu gary zmywa.
I tak ciągle od stuleci;
ciągle mamy jakieś śmieci.
Wciąż gałgany się ścierają,
gdzieś nad sobą użalają.
Wściekłość ją wnet ogarnęła;
więc zmywarkę se fundnęła.
Wreszcie jest zadowolona,
będzie laba nieskończona.
Gałganiarstwo wyszło z mody.
Płyną z kranu strugi wody.
No a łaszki – też jest rada.
Pralka, elektryczny wir posiada.
Gałgan szybko już nie wstanie.
Przyda mu się nowe pranie.
Komentarze (9)
Samo zycie,bardzo mi sie podoba.Chyba tez kupie
zmywarke. Pozdrawiam
Dobre:):)
:)))
:)))
Ciekawy pomysłowy wiersz.
Miłego wieczoru życzę:)
++ :)
Witaj miła Mario :) Pomysł świetny, podoba mi się
treść, lecz dla dobra wiersza i autorki wymaga
dopracowania. Wrócę tu, gdy będę miała wolną chwilę
ale już teraz mam kilka uwag;
szorowałaby* do rana
na łaszki też jest rada
nadszedł czas na odpoczynek
przyda mu się znowu pranie. Lubię wiersze z
przymrużeniem oka, są lekkie jak piórko i wywołują
uśmiech, który z pozdrowieniem przesyłam :) Do
zobaczenia za godzinę :)
Ciekawie ,pozdrawiam.
Pół żartem, pół serio.