Gapowicz
Nie mam biletu, a przecież chcę jechać.
Wiem, twoją miłość znowu nadwyrężam.
Los nas rozdziela, bo toniemy w
grzechach.
Nic nie mówiłaś wcześniej, że masz męża.
Chcesz zmienić wagon na najbliższej
stacji,
nawet nie spytasz, czy jest pierwsza
klasa.
Dla mnie już nigdy nie zrobisz kolacji.
Po pewnym czasie stamtąd się nie wraca.
Tak mnie zostawisz, jak podręczny bagaż,
który zapomnisz z sobą wziąć z
przedziału.
Wyjdziesz z pociągu, z peronu pomachasz,
będziesz stać w miejscu i znikać pomału.
Komentarze (8)
Czytałam o świcie. Wróciłam wieczorem. Rzadko mi się
to zdarza. Ukłony.
Tak się kończy to, co zacząć się nie miało.
Pozdrawiam:)
Każdy Twój wiersz zmusza do przemyśleń i... dlatego
Cię bardzo lubię czytać ..
POZDRAWIAM
pięknie napisane - miłośc - smutek - rozstanie :)
pozdrawiam;)
Wzruszający i smutny wiersz. Jeśli zaś chodzi o
opisaną sytuację, to zgadzam się z komentarzem
malanii. Pozdrawiam.
ooo... ależ obrazowo napisane, wręcz niesamowicie,
bardzo przemawia
Przykre, chociaż im wcześniej, tym lepiej.
Pozdrawiam.
Witaj,
bardzo ciekawy wiersz.
Tak mi się spodobał, że przeczytałam kilka razy.
Ostatnia zwrotka smutna ale cudnie napisana.
Serdecznie pozdrawiam.