Gdy zaszumią drzewa
czy od jakieś postaci przyjdzie do mnie
jak wspomnienie przyszłe szczęście
w szary dzień i noc ciemną
żeby mój ból przy jej współczuciu
wydawał się pożółkłą akacją księżyca
jednak nie dzieje się nic a może
stało się wszystko co stać się miało
fortepian milczy jak zamknięta książka
której nie ma kto i komu już czytać
jakieś dziwne rozdarcie mego życia
we wszystkim czego dziś dotykam
oj! żeby tylko nie przestać istnieć do
reszty
piękna w przyrodzie jeszcze poszukam
ona nie zwodzi bo gdziekolwiek spojrzę
jej ręce chcą spotkać się z moimi
spogląda w zachwycie z szacunkiem
dla myśli z uśmiechem czułości
o jakiej nawet człowiek sobie nie wyśni
piękna o każdej porze roku
przyjaciółka trzykroć wierniejsza
wokół strażnicy ogromni na górach
szczytu
strzegą jej harmonii w mrokach nocy
i jasności w barwach błękitu
ja tam pójdę odpocznę nie czekając na
nic
tylko najpierw jak na bal się ustroję
uczynnie spowiedź co za radę starczy
od czczych miłostek pragnień i urojeń
pieśni już tu chyba nie usłyszę więc
biegnę
wezmę tylko jeszcze wachlarz i kastaniety
by zatańczyć z wiatrem
gdy zaśpiewają ptaki i zaszumią drzewa
Komentarze (4)
Tyle smutku w Twoim wierszu..ci sie dzieje? zawsze
jest iskierka nadziei
i wspomnienie szczescia nawet jesli odeszlo z wiatrem
w blasku Ksiezyca..
bardzo refleksyjny wiersz..sercem przy
Tobie.
....gdy zaszumią drzewa....to zatańczę z
wiatrem...ciekawie dobrane słowa..
Wiatr i kaskaniety Tu zawarłaś swoje marzenie, a już
myślałem ze wszystko pogrzebane. Wiersz jak wielkie
pasmo tęczowe, ale nie z całej tęczy lecz jedynie z
jej małego kosmyczka. Kiedyś było więcej pogody w
wierszu. Dziś smutek grudniowy wyszedł z jamki za
bardzo a i tak Cie lubię za te cząsteczki. Usmiecham
sie szczerze. A
a Tobie dziś własnie tego uśmiechu i tej czułosci
życzę jakiej człowiek jeszcze nie doznał.