Gdyby
Podeszłam do okna na palcach
Odsłoniłam firankę cicho
żeby świtu nie spłoszyć
Jedno drzewo tylko, stara willa
Ty na ich tle idący-
- stary film moich oczu
I nagle nawinęłam go
na rolkę mojej wyobraźni
A gdybyś tak już nie wrócił tędy
ani żadną inną z tras?
Gdybyś tak po drodze przeszedł
przez ścianę świata
Co ze mną wtedy?
Więc nic. Nic ze mną ale
Stałabym w oknie dzień cały
na straży z dłońmi na szybie
Strzegłabym zmian
kategorycznych i nieodwołalnych
Bo ciebie nie byłoby już...
A gdyby Oni nowy ład zburzyli:
Kobieta spod czwórki z laską
krocząca po rogaliki z dżemem
Taki jeden pan biegnący po gazetę
do kiosku za rogiem ulicy
Matka prowadząca dziecko do szkoły
Rowerzysta co kółek robi dwadzieścia
Wszyscy zawsze o stałej porze
Gdyby oni wciąż tak
niezmiennie beztrosko
Zdziwiłabym się jak to możliwe
Jak może jeszcze istnieć dalej, tak samo
A moje serce zemdlałoby z gniewu
Spadło z pierwszego piętra na beton
rozsypane w drobny mak
ogromnej rozpaczy
Stłukłabym dłońmi szybę
Przepędziłabym wrony
Oni wszyscy podnieśliby głowy
I krzyknęłabym- Przestańcie
Jak możecie, on odszedł na zawsze
A rolkę filmu przeciął ptak
z zielonym brzuszkiem
Wesoło skacze po poręczy balkonu
Trzyma w dziobie moje serce sklejone
Zdziwiony patrzy mi w oczy
na ręce zakrwawione
I łepkiem wskazuje na dole ciebie
Jedno drzewo tylko, stara willa
Ty na ich tle wracający
z bułkami na śniadanie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.