a gdybym wierzył w gdyby
Spadam,nie widzę już nic,a boli z każdej
strony,
Samotność zdeptała mój świat,zabrała
rozpłakanej miłości jej złotą koronę.
Ochydna staruszka,ona zawsze wygrywa,
nigdy nie płacze,kościstym palcem w
tryumfie mnie przyzywa.
Mrok oblepia duszę,ciało kurczy się w
rozpaczy,
oczy mgłą pokryte,nie mam siły oczyścić ich
płaczem.
Nie,ja nie przemijam,ja umarłem,kiedyś ktoś
skreślił mnie na kartach przeznaczenia,
już dawno sępy zżarły mą padlinę,tylko
teraz dopiero Ból mi o tym powiedział.
O,Życie,pani nieznana z imienia i
przyczyny,
powiedz mi co będzie,gdybym wierzył w
gdyby.
Jest gdzieś ktoś kto pokocha mnie,takiego
biednego,nieciekawa historię trwania w
nudnym powietrzu?
Jest ktoś kto nie odejdzie wreszcie,lecz
pokaże że miłość może być wieczna?
A jeśli nie wierzę w gdyby,to co mi
pozostało?
W bagnie nicości,niby młody jeszcze,ale po
co,skoro śmierć moim jets wybawcą?
I co począć teraz,jak odnależć
Boga,kolory,muzykę i kwiaty,
jak nie złościć się na dar stworzenia,kiedy
jest nie dla mnie?
Wzgórze już zgasilo blask,z tyłu pustka
wiatrem przerzedzona i mrok,co nie chce
mnie pochłonąć,
tylko ciągle oblepia i pozwala żyć bym czuł
każde uderzenie losu.
Na około nic,tylko same marzenia
tańczą,jakby wrednie,żebym wiedział,
o wszystkim,czego mieć nie będę,za co nie
pójdę do nieba.
Rozdieram serce,krwawi milość podreptana
wolą losu,
nic nie jest już piękne,nie mam siły,nie
mam Anioła.
Ja się nie poddałem,ja zginąłem marnie na
polu bitwy,nazwijcie mnie żałosnym
pajacem,jeśli chcecie,
nie ważne już,boli naprawdę,nic nie liczy
się w tym chorym świecie.
Patrze w niebo,czarne od niespełnionych
snów,
nic i pustja,nie ma Jej.Nie ma.I już.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.