Gdzie moje sny...
Pół żartem, pół serio... :)
Znów spać nie mogę, och proszę pana,
wciąż myślę, co było między nami.
Wyrzucam grzeszne myśli przez okno,
Lecz one uparcie wracają drzwiami.
I wiem już na pewno proszę pana,
że nie ma na świecie takiej siły.
A i w nas zacięcia także już nie ma,
by się marzenia nasze spełniły.
Pan coś mi mówi, że członki opadły,
że ponoć jesienią tak zwykle bywa.
Ale pan przecież nie jest drzewem,
więc jakże ja mogę być szczęśliwa?
Ja też ostatnio niemrawa bywam,
gdzie ten entuzjazm co był w moich
czynach?
być może już się do cna wypaliłam,
A może pan wie gdzie jest przyczyna?
Być może nie jestem zbyt romantyczna,
pisząc tu o tym w tak prostych słowach.
Wszak obiecywał pan gruszki na wierzbie,
A teraz głowę w piasek pan chowa.
Z serii "proszę pana"
Komentarze (8)
a może te obiecanki są prawdziwe...sprawdz...
no,panu co to mu członki opadły do śmiechu pewnie nie
było...może dlatego uciekł+
Miło, że jesteś..choć martwi mnie nastrój..Przeważnie
przed zwrotem do adresata dajemy przecineczek :)..Masz
rację..bywało lepiej..potykam się przy czytaniu -
regularność.. M.
:-) bardzo fajnie na wesoło :-) każdy pan... i pani na
pewno doceni :-)
Bardzo lekko się czyta . Fajnie ujęłaś problem (innego
, niż nastoletni) wieku.
Pozdrawiam
Wiersz miły w odbiorze, przyjemnie się czyta. Tak to
jest z panami. Najpierw obiecują, a gdy osiągną swój
cel to umykają czym prędzej. Pozdrawiam:)
Z gruszkami na wierzbie nie powinno być w dzisiejszych
czasach problemu :D, a do do snów tego już nie
wiadomo. Ładny wiersz. Pozdrawiam cieplutko!
Żartobliwie, tak to z panami bywa :)