Z głową w talerzu
To już chyba nieważne czyje ręce
Ulepiły moje ciało, duszę
Skoro teraz w tym zlepku wiercę
Rozpadam się i kruszę
Umykam przez własne palce
I niepodzielnie rządzę światem
Ze światem w walce
Sam sobie katem
Tonę w talerzu pełnym własnych
Łez, podanych na gorąco
Jestem jednym z tych
Co niszczą się na bieżąco
Nie wierzę, nie wiem i wiedzieć
Nie chcę, bo nie chcę chcieć
Z głową w talerzu siedzieć
W glinianych ustach czuć własną śmierć
Komentarze (4)
Jurgen twoja głowa w talerzy moja w ukłonie! Super
przedstawione, nieprzekłamane. Ukłon
Ciekawy wiersz. Spoważniałem czytając. Wysokie loty
widzę w tym utworze, choć fachowcem nie jestem. Tak
trzymaj.
Dopiero, gdy przeczytałam Twój wiersz za trzecim razem
go zrozumiałam. Piękny. Życzę powodzenia w dalszym
pisaniu.
bardzo dobry debiut ciekawa treść przynajmniej jak dla
mnie