Gniewny powrót...
Sanktuarium Miłości, część III
I znów sam wśród śmiechów i obelg,
Tłum ludzi za mną, to Ci bez miłości.
Bramy świątyni zamknięte przede mną,
A kapłan szyderczo mówi: "stracona na
wieki".
Gniew mój niezmierny, bóstwo wojny i
śmierci,
Oczy od ognia czerwone, w rękach
płomienie.
Ryk potężny z gardła mego, niczym
smoczy,
Trwoży kłamców i otwiera bramy złego.
I znów ruszam, już bez śmiechów,
By Cię znaleźć i uwolnić,
Teraz z gniewem jako bronią.
Wśród ciemności Sanktuarium.
A ja biegnę przez mrok,
Przez labirynt ciemności.
Czuje Twe ciało,
Smakuję Twą woń.
Dalej biegnę przez mrok,
Przez tajemnicę ufności.
Ślepy na rany,
Stęskniony rozkoszy.
Szukam Cię w Sanktuarium Miłości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.