w górach
opuchnięte nogi
to nic
że kostki obite
bzdura
ta krew na policzku
to śmiech
tam w górach
znalazłaś ciszę
siebie też
pośród tych drzew
czułości szmer
i jego usta
słodkie
pachnące sosną
a wiatr jak sen
otulił was
w wietrzności
chwilę
autor
vladimir
Dodano: 2008-09-05 20:04:09
Ten wiersz przeczytano 579 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
bardzo optymistycznie i to mi sie podoba!
Przepiekna symbioza z przyrodą- tak, ze nawet jego
usta pachną sosną, a wieczność jest wietrznością :)
Bardzo uadny wiersz!
pieknie przedstawiona miłość i bardzo obrazowo