Gorejący Krzew
Gdzieś z oddali krwawy krzyk
Dobiega do moich uszu.
Krzyk rozpaczy,
Bólu,
Cierpienia,
Krzyk, który na trwałe wrył się w pamięć
ludzkości
I napiętnował całą naszą cywilizację.
Samotne dziecko
[chłopczyk ten ma ciemną karnację i krótkie
kręcone włoski]
Szuka swojej mamusi.
Nie wie, że ona jest teraz gdzieś
indziej.
Nie powiem gdzie –
Małe dzieci i tak tego nie rozumieją.
Powiedzmy mu, że mama śpi.
Niech jej nie budzi.
Powiedzmy mu...
Ale dlaczego my?
Niech zrobią to ci, którzy tu przyszli i
splamili tę ziemię krwią
[ale nie taką sztuczną, jak u nich w
Hollywood!].
Tamci myślą, że to tylko film, program
TV.
Durnie!
Siedzą przed swoimi odbiornikami dźwięków i
obrazów
I nie obchodzi ich to co się dzieje po
drugiej stronie świata.
Dobrze, że mają chociaż pojęcie o
kulistości Ziemi...
Chciałbym, żeby choć raz zobaczyli tego
chłopca i usłyszeli jak płacze.
Przecież to oni zabrali mu mamę, obierając
za swojego przewodnika
Gorejący Krzew.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.