Góry na horyzoncie.
Nadzieja wiosny pod koniec roku
- Pokryte śniegiem gniazdo bocianie,
Wypływa rankiem z mglistego zmroku,
Po długiej nocy, znów nieprzespanej.
Cicho powierzam me łzy kroplówce,
Liczymy razem ranne minuty,
Nie sposób nawet stąd pieszo uciec,
Brak posłuszeństwa - ciało zepsute.
Gdy z horyzontu wypłyną góry,
mgła spadnie w bruzdy pól zaoranych.
Lekarz przybędzie, jak cień ponury
i jak noc moja, też niewyspany.
Zdawkowe słowo padnie, jak co dzień,
głową pokiwa z troską udaną.
Po co w ogóle on tu przychodzi ?
Aby rytuał odprawić rano ?
Chmury Bóg posiał nad widnokręgiem,
Co zasłaniają gór mych widoki,
I coraz szarzej, i coraz ciężej
Płucom zaczerpnąć oddech głęboki.
Wiatr przegna chmury zszarzałe z nieba,
Słońce roztopi lód na ulicy.
Ty jedna dobrze wiesz czego trzeba !
Lecz ty nie wracasz tu z zagranicy.
Z nadzieją patrzę na świat przez szybę,
Przepędzam z trudem myśli pochmurne.
Czekam na wiosnę, czekam cierpliwie,
Może pójdziemy kiedyś przez turnie ?
Sabinie, z podzięką za korektę
Komentarze (6)
Moze nie bardzo odkrywczy, ale solidnie napisany
wiersz. Pointa niezbyt gleboka, ale to jest moze to,
co boli.
Rozmiłowany w pięknie, szlachetny i czekający. Oto
obraz podmiotu lirycznego. W czekaniu czerpie siłę na
przyszłość. Uważam, że nadzieja w cierpieniu, to
najlepsza terapia dla duszy. Wiersz niesamowicie
dopracowany z rymami, rytmem nastrojem i urzekającym
światem wewnętrznym. Bardzo dziękuję Andrzeju za
sugestię, z której skorzystałam:)
plastycznie,dobre obrazowanie i przekaz dociera,
bardzo się podoba :)
Sentymentalny, pesymistyczny, z zakonczeniem jakiego
bym sie nie spodziewala. Ma dobre rymy, plynnosc i
interesujaco przekazane mysli autora.
Bardzo ładny wiersz z ciekawym zakończeniem.
Ślicznie, nastrojowo... i piękne, zgrabne rymy :)
plusik ode mnie