Gra w miłość.
Jeśli ktoś spyta mnie czy warto,
w miłości grać otwartą kartą,
to powiem ,,tak’’, bo gra jest
szczera,
i oszustw żadnych nie zawiera.
Nie potrzebuje kryć w rękawie,
asów co mogą szkodzić sprawie.
By blefem sprawić zamieszanie,
nie czystym czyniąc zwykłe granie.
Karty znaczone też nie radzę,
mając swe dobro na uwadze.
Gdyż taka gra pokaże zdradę,
z miłości kłócąc się układem.
Miłość porównać do gry w karty,
może pomyśleć ktoś, to żarty.
Lecz przykład słuszny jest w całości,
bo jakąś mądrość w sobie gości.
Tu się coś gra, tam gra też toczy,
gdy wszyscy patrzą sobie w oczy.
I choć nikogo to nie nęci,
jednak grę własną każe kręcić.
Komentarze (3)
Ująleś milość bardzo trafnie przyrównując ją do gry w
karty, tą metaforę potwierdza życie we wszystkich jej
odcieniach.
"Jeśli ktoś spyta mnie czy warto w milości grać
otwqarta kartą.." - ja też uważam że warto. Nie ma
innej możliwości - Ty opisałes to w sposób bardzo
poetycki.
Jak zwykle piękne pióro, lekkkie jak motylek i głęboka
mądrość z wiersz płynie.
Swietny wiersz i pomysl. Milosc jest jak gra - bez
oszustw, bez znaczonych kart...ale jak czesto wygrywa
ten kto blefuje?