Grobowiec na atolu
Gdzieś na krańcu. Na krawędzi szkła, na
zakrzepłej strudze krwi, zwisają resztki
cienia
z kawałkami siwej sierści.
Te oto reszki, sponiewierane w tę i we w
tę. Te oto tam i tam… Te oto…
Krew jakaś, jakby nie krew. Ale na pewno
rdzawa smuga,
która drąży żelbetonowy mur
przeciwatomowego bunkra. Rdzawa smuga.
Smugi…
Nuklearne
purchle…
Zgrzybiałe,
zrakowaciałe narośla.
Napromieniowane błyskiem flesza w potwornym
natłoku gorąca
jak spod kobaltowej lampy
z wyrzutami śmiertelnego strumienia.
Kto tam idzie? Kto tam się tak kolebie i
chwieje?
Kto, albo co?
Czai się w półmroku i patrzy.
Wypatruje swojej ofiary
w cienistym tchnieniu, wielkim…
W częstokrotnych oddechach, coraz
szybszych,
jak podczas sennego koszmaru, który naciera
zewsząd piskliwym szumem gorączki.
I czeka na dogodny moment pośród ostów
rosnących między
czarnymi kamieniami.
Między murem a korzeniem.
Między czymś a czymś, między czymś a
niczym.
Albo niczym
a niczym…
… w gęstej zawiesinie
sennego
unicestwienia…
W ciemnych kątach laboratorium
pęcznieją
nowotworowe guzy.
Naciekają sąsiednie ściany
w cichym szmerze nieskończonego wzrostu.
Na popękanych kineskopach martwych
telewizorów
jakieś poruszenia,
odbicia zdeformowanych twarzy…
W wilgoci i kurzu poplątane, zleżałe taśmy
od szpulowych magnetofonów.
W pokrywającym wszystko pyle czernieją
nagłówki spleśniałych gazet
o kolejnych próbach wniebowstąpienia,
gdzieś na Pacyfiku, wśród kokosowych
palm.
Zatarte w połowie ślady
z resztkami
betonowych kołysek,
spalonych w potoku straszliwej radiacji.
Milczący świadkowie przeszłości.
Wielokrotnego wschodu słońca po
niewłaściwej stronie.
Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-14)
https://www.youtube.com/watch?v=RsTDKuZ4RsE
Komentarze (1)
Ciekawe.
Czyżby ktoś chciał nam to wszystko zabrać?