Grymas desperacji
Podążam tą drogą, gdy zapada zmrok,
Przyśpieszam, gdy czuję na karku wilczy
krzyk,
Rozglądam się w przerażeniu,
Lecz wokół tylko puste oczodoły,
Czyhają gdzieś wśród drzew.
Krwawię trzęsąc się z zimna,
A płacz dosięga mojego umysłu.
Gaśnie ostatni płomień świecy,
Zdmuchnięty przez grozę,
Wciąż te same maski,
Zniekształcone przez gniew.
Rozdarte krwią zasłony,
I histeryczny śmiech.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.