Gryząc kromkę chleba
/poprawiony/
Gryząc kromkę chleba
Gryząc kromkę chleba dręczę się myślami
O świata istocie, odwiecznych problemach
Smakując zachłannie chrupiące pieczywo
Z każdym kęsem szerzej rozum swój
otwieram.
Głowa w wielkich sprawach całkiem
zanurzona
Wzrokiem nie dotyka okruszków chlebowych
Ruchem górnej wargi na dywan
zepchniętych
W gąszcz beżowych włosów mechatej
podłogi.
Uszy zalepione pytań woskowiną
Dźwięków nie wchłaniają wzniosłością
zgłuszone
Nie słyszą pięknego kwilenia słowika
Spojrzeń nie kierują w muzykanta stronę.
Gdy zmęczona głowa ciążyć już zaczyna
Wypełniona wagą egzystencji ludzkiej
Dłonią chcąc podeprzeć spadającą brodę
W obrus nieopatrznie łokciem wgniatam
mrówkę.
Nagle spokój twarzy gorycz rozkwasiła
Zęby zaskoczone szarpią się z zakalcem
Zza chmury pierzastej opasłej błękitem
Bóg gromnie pogroził w moją stronę palcem.
Komentarze (13)
Zwykla egzystencja, nie zadawala, zyc, aby zyc.
Szukamy uczucia, czegos bardziej wznioslego, co
powodowac bedzie sensem naszego istnienia.
Bardzo dobry wiersz. Pozdrawiam.
Wiersz, jak studium przypadku prawie... bardzo
ciekawie.
Zycie tylko dla siebie i chleba i egzystencja aby
przetrwało ciało nie wystarcza Człowiekowi jeszcze
duchowe uniesienia i inni są ważni aby ich dojrzeć i
zaakceptować Dobry wiersz z głębokim przesłaniem Na
tak!
...ciekawy wiersz i aż chce się za ks. Malińskim
powtórzyć "Nie mówmy bez końca, czasem trzeba się
uspokoić , żeby móc odnaleźć siebie".
z twoich rozważań wynika, że za dużo czasem myślimy
nad naszą egzystencją, i nie dostrzegamy wokół
maluczkich/ mrówka/ani tego co wokół sie dzieje, coś w
tym jest...muszę to przemyśleć
I tak umykają nam sprawy dnia codziennego, gratuluję
pomysłu na wiersz.
Mnogość metafor stwarza, że wiersz jest jakby
niedzisiejszy, a przecież ciężar codzienniej gonitwy
nas bardzo przytłacza, nie dostrzegamy niczego co się
wokół nas dzieje. To że Pan Bóg pogroził palcem jest
ostrzeżeniem, by choć na chwilę się opamiętać.
Nie narzekaj dzisiaj ,bo jutro mozesz miec
gorzej...ladna mysl.
Zamyśleni,zmęczeni nie zauważamy tego co nas
otacza,narzekając ciągle na swój smutny los.Trudno się
ocknąć w ferworze spraw,problemów i marzeń...
POZDRAWIAM:)))
Trzeba słuchać Boga:) ++
Co mamy z tej Bozi? Wciąż psuje nam plany, karze i
grozi.
No cóż, myślimy o sprawach wielkich , wzniosłych, a
zwyczajność, ta dostępna, dotykalna, obecna-umyka. I
nawet nie poczujesz, że żyjesz, jeśli nie trafisz na
trudności:)
I rację miał Bóg, nigdy nie narzekaj na życie, ciesz
się jego iskrą i pięknem.Otwórz oczy, wychyl się poza
codzienność.