Haram
ciało jak codzień przez te cztery ściany
ograniczone
oczy niegdyś goryczy łez kosztowały, ale są
już zmęczone
nie ma dłużej entante cordiale pomiędzy
duszą a Bogiem
umysł pałęta się w przestrzeni białej za
świadomości progiem
lecz serce, naiwna mimoza: czekaj -
rzecze
myślisz, że on cię nie chce, lecz przecież
miłość nie uciecze
***
przychodzisz zawsze spokojem nieludzkim
bezkresnie opętany
drzwi omijasz - budujesz życia mego
cząsteczkom kurhany
ja wiem, że czas niepowstrzymany
rzeczywistość zmienia
historię czy piękno, pogodę czy też ludzkie
brzmienia
ale powiem Ci, kochany, że serce me z
romantyzmu rodem
może poszczycić się iście konserwatywnym
bycia sposobem
śmieje się z Ciebie skrycie, bo myślisz
że lodowatą ignorancją miłość uśmiercisz
***
i choć wątpliwy to zaszczyt być dla Ciebie
haramem
w przez siebie samą stworzonym haremie
znów otoczę się ścianami
zaleję łzami
uśmiechnę do Szatana
i umilknę w oczekiwanie uwikłana
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.