HOŁD
Złapał palcami proporzec
Ten przyjął go czule
i flagę przyciągnął
Otarł purpurę
w sztandar
Trochę zaplamił
ale dół pozostał czysty
Już idą do niego
lecz on się nie kuli
nie chowa pod materiałem
Już idą po niego
I starczy im kuli
By mogli rozprawić się z ciałem
Ostatnie momenty
Rozgrzanej nadziei
Ma bagnet, nie boi się wcale
Próbuje się podnieść
Padają trzy strzały
Umarł ze Świętym Gralem
Janek Wiśniewski padł
"...jak kamienie rzucone na szaniec"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.