Ich historia, część I
Posłuchajcie smutnej opowieści
o miłości, tęsknocie, boleści
O zgubnym pragnieniu wolności
o nigdy nie zgaszonej miłości.
Ona swój ród bogaty miała
Lecz tego, co ma Jej rodzina, nie
chciała
Mając lat kilka pozanała człowieka
Z którym wiedziała, że przyszłość Ją
czeka.
Pokochała jednym serca tchnieniem,
pokochała żarem, łzami i płomieniem.
Lecz On był człowiekiem niskiego stanu
Co wiernie służył swojemu Panu.
Oddał Jej serce, gdy Ją zobaczył.
Wiedział, że los ich miłością naznaczył
Chcieli być razem na dobre i złe
Lecz jej rodzina sprzeciwiła się.
I na nic łzy, kłótnie i żałości
Na nic mówienie o pięknej wzajemności.
Musiał uciekać, bo chcieli Go zabić,
Córki jedynej uczucia tak zranić.
Musieli w ukryciu dzielić swe uczucia,
By jej rodzinie nie dać zgubnego
przeczucia.
Przez lata, jak wieki o tej samej porze,
Spotykali się tajemnie w lasku przy
dworze.
W ostatnich promieniach słońca skompani,
Siedzieli nieprzytomnie w sobie
zakochani.
I dziś się spotkali pełni miłości,
Która prowadzi do nieśmiertelności.
Wpadli sobie w ramiona na powitanie,
Wiele minut trwało ich zachłanne
przytulanie.
Lecz Ona dzisiaj jakaś inna była,
oczy spuchnięte, pod powiekami łzy
kryła.
Przeraził się On śmiertelnie poważnie
Spojrzeli wzajemnie w oczy sew wyraźnie
-"Luba Kochana! Co Cię dzisiaj nęka?
Którz uczynił, że spotkała Cię męka?"
Ona ze smutkiem wzrok opuściła
I jego powód z serca wypuściła
-"Muszę zaślubić Luby obcego
Co uchroni Nas oboje od złego.
Dla Nas kochany śmierć i pewna trwoga
Jeśli wydam się za Ciebie-rodziny mej
wroga"
Nastała cisza przepełniona zadumą,
lecz On się od Jej ciała nie odsuną.
Spojrzeli na swe zmartwione twarze,
Co kompały się we słonecznym żarze.
Blas bez blasku w ich źrenicach,
Nie ma różu w bladych licach.
Po Jej policzku łza popłynęła
A z Jej serca gorzka myśl wypłynęła.
Nie chciała już żyć
Nie wiedziała po co..
To było ich ostatnie spotkanie nocą.
W tym milczeniu do późna siedzieli,
Co zrobić ze swym losem w ogołe nie
wiedzieli.
Słońce zaszło, w mroku otuleni,
Patrzyli na drzewa ukrytej zieleni.
W końcu Oan pierwsza głos zabrała,
Co powiedzieć nie bardzo sercem
wiedziała.
-"Moje serce i dusza przy Tobie zostanie
Los uczynił Nam takie odpokutowanie.
Za to, że spotykamy się mimo woli,
by nasze życie nie grzmiało w niedoli."
-"Jeśli pójdziesz w innego ramiona,
moje serce z bólu i żałości skona"
-"Kochany, Twoja jestem i będę cała,
A Jemu do śmierci tylko ciałem oddana."
-"Słońce jeśli Cię zostawie,
wydam na siebie wieczne skazanie!"
Wtuliła Lubego w swoje ramiona,
Wiedziała, jak dusza Jego jest zraniona.
-"Luby, razem, choć osobno musimy od dziś
żyć,
Poki po śmierci nie będziemy razem być"
-"Luba kochana ja bez Ciebie umrę"
-"Ja też szykuje sobie ślubną trumnę"
-"Wiem, że uczynić tak w naszym życiu
musisz,
Lecz bym żył dalej, do tego mnie nie
zmusisz"
-"Luby!"
-"Kocham Cię mocno, jak nigdy nie
kochałem,
serce swoje Ci na wieki oddałem.
Jesteś wszystkim, co dostałem od dobrego
losu,
Lecz nie zniosę tego śmiertelnego ciosu!
Odejść mi więc pora, by zabić swoje
ciało,
Takie przeznaczenie chyba dla Nas być
miało"
-"Kochany, jeśli wyzioniesz ducha
Twoja kochana rodu nigdy nie posłucha.
Wrzucę swe ciało do krokodyli,
I od tąd z miłością nie będziemy się
kryli."
-"Chcesz powiedzieć, że miłość wolna tam
Gdzie Święty Piotr strzeże Niebios
bram?"
-"Bóg wybaczy Nam grzech samobójstwa,
on uchroni dwa rody od ludobójstwa!"
koniec części I.....
Komentarze (1)
Być moze wielu odstrasza obszerność twojej
historii...ale zapewniam ze warto usiać i
przeczytać....opisy metafory niczym sztuka
teatralna...oczekuje II części...brawo...