III. „Po rozstaniu” (z tryptyku...
Miłość, powinna być mocna jak drzewo,
miłości powinno dać się dojrzeć.
Więc moja miłość do Ciebie nie była nie
była miłością.
Myślałem, że przyniósł ją słowiczy śpiew
serca.
Stąd moje dni plecione tęsknotą
wieńczyły modlitwy o siłę i odwagę,
potrzebną do wypowiedzenia w twoją
stronę
najprostszych słów.
Lecz nieodwzajemniona raniąc, nie zabiera
ze sobą
tego co należy do niej.
Zostawia jakby w spadku kamienie
wspomnień,
o które czasem potyka się dusza.
Ja jednak nie poczułem ukłucia żalu,
łza nie podzieliła mojego policzka,
nie zwiększyła się ilość pisanych
elegii.
Jedynie wstydzę się samego siebie
o to, że nie sprostałem roli mentora.
Komentarze (4)
Bardzo ciekawe rozważanie o miłości. Ostatni wers
czytam, ' jedynie wstydzę się siebie, że nie
sprostałem roli mentora' Przepraszam za małą zmianę
ale tak lepiej mi się czytało. Pozdrawiam.
a może jednak nią była?tylko właśnie nie zdążyła
dojrzeć...:)pozdrawiam:)
trzeci wers powtarza 2x"nie była"-pozdrawiam
serdecznie:)
pozdrawiam;)