Ile
Dla wszystkich pełnych nadziei..
Ile co rano oczu otwiera
sie bez radości i szczęścia
Ile chce nadal śnić o miłości
gdy jawa od snu ciemniejsza
Ust ile woli być zaciśniętych
milczeć nie mówić ni śmiać się
Ile potrafi ukryć swój smutek
Gdy drugich ust ciągle braknie
A ile uszu wciąż nadsłuchuje
czy może,a może jednak
Cisza zabójcza bez dźwięku tego
co motywuje i wskrzesza
Zimnych ciał masa nie pobudzonych
dotykiem innego ciała
Ile tak głupio i bez namysłu
byle jak i w byle co wpada
Tak pragną choćby,na krótka chwilę
poczuć coś czego nie ma
Za wszelką cenę ,cenę swej duszy
odnaleźć swoje pragnienia
Dla wszystkich co wciąż są niekochani
smutnym,ponurym,bez celu
Dla tych stęsknionych,oszukiwanych
hołd składam ja jedna z wielu
Bo nie jest sztuką iść prostą drogą
gdy słońce świeci jaskrawie
Ważne by nocą i podczas burzy
dojść tam gdzie tylko sie pragnie
..i wiary w siebie..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.