Ile bym dała...
Boże ile bym dała za jeden jego
pocałunek
Za czuły dotyk i pieszczot ust...
Tak pragnę przy nim być,
A Ty Boże nie pozwalasz zbliżać się do
niego,
Zamykasz bramę nie chcesz wpuścić mnie do
serca jego,
Dlaczego na niego nie zasłużyłam,
Co ja takiego zrobiłam,
Że teraz cierpieć muszę aż tak bardzo
Że nie dane jest mi być przy nim w złych
chwilach,
I tych dobrych
Których jest nie za wiele,
Jestem Twym dzieckiem,
Dzieckiem Boga...
Który jest dobry,
Lecz dlaczego nie chce mi dać szczęścia?
A może On wie, że jak z nim będę zdarzy się
coś okropnego,
I nie chce mnie narażać na to
wszystko,’
Lecz teraz jest okropnie
Nie umiem poradzić sobie
Bo ciągle o nim myślę
Niby jestem taka fajna – ale nie
każdy tak uważa,
Przez jeden moment chciałabym dotknąć jego
ust tak delikatnie
Poczuć smak jego ust,
Ale tylko spojrzeniami się wymieniamy,
Nawet nie wiem co mam powiedzieć
Jak mówi mi o swojej dziewczynie,
Jak mówi to z takim przejęciem
I martwi się o nią
A ja w sercu mam tylko garść żalu i
nienawiści
Nienawiści do niej bo zabrała mi go...
Zabrała mi miłość mą,
A ja tylko patrzę z boku i smutno mi
jest...
Wiem że go więcej nie zobaczę
I że w jego sercu dla mnie miejsca nie
ma,
Trudno’
A tak bardzo chciałam być z nim
I tulić się co noc i całować na
witanie...
Lecz teraz w snach mogę to mieć
Tylko tyle mi pozostało,
Marzenia i sny
Nic więcej
Tak bardzo się starałam lecz nie udało
się
Może po prostu za mało się starałam
Gdybym mogła cofnąć czas zmieniłabym
wszystko
Tylko gdybym mogła moje życie zmieniłoby
się...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.