IMPREZKA
Na imprezie w dusznej sali
Przyjaciele się zebrali.
Atmosfera rodem z piekła,
Przyznać muszę mnie urzekła.
Berło dzierży okowita,
Brać biesiadna – to jej świta.
Wśród dowcipów, śmiechów, wrzasków
Wychylono sto toastów.
Strumień wódzi wlany w trzewia
Już rozumem się wylewa
I wypływa mimo woli
W monologu: „Co mnie boli”.
Każdy mówi do każdego,
No i nie ma nic w tym złego,
Bo w końcowym rozrachunku
Wszyscy mówią głosem trunków:
“Gul,
gul,
gul,
gul,
yyyyk”.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.