Inaczej niż zwykle
Jak boso...
Stąpam przez życie
Wyczuwając silnie najmniejszy kamyk
Który zostawia rany...
Wcześniej...
Chodziłam kilka centymetrów
Ponad ziemią
Rozmarzona...
Miłością uniesiona
Lecz spadłam
Z zawrotnej wysokości
Boleśnie się raniąc
Leżałam długo na glebie mej rozpaczy
I gdy myślałam
Ze już nie ma ratunku
I muszę tam zasnąć na zawsze
Ona podała ręke
Pomogła mi wyjść
Z ciemnej doliny samounicestwienia
To ona sprawiła
Ze jeszcze żyje z dnia na dzień
Jest ciężko...
Ale dziękuje Ci mój Aniele...
"Nie możesz zatrzymać żadnego dnia, ale możesz go nie stracić"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.