Ostatnie tchnienie w wodzie
Zamieniam się w wspomnienie, abyś mógł od czasu do czasu odszukać mnie w pamięci...
Wanna po brzegi wypełniona
A obok niej krótki list
Lezę w niej zniechęcona
Nie mam do kogo już iść
Spłukuje z siebie wszystko
To co mnie tak długo boli
Jestem zbawienia tak blisko
Wyrwę się z życia niewoli
Po co czekać dłużej mam
Wyciągam po nią białą dłoń
Zakręcam szumiący nadal kran
Udrzam się niechcąco w skroń
Po chwili jednak świadomość odzyskuje
A żyletka w świetle lampy lśni
Powoli kolejną odpakowuje
By szybciej skrócić me dni
I tnę mocno wzdłuż i wszerz
Krew płynie po ciele do wody
Tnę i pisze kolejney wiersz
Bo znów mam ku temu powody
Podziwiam ręce z liniami czerwonymi
Gejzer krwi gorącej wybucha tętnicami
Łącząc się z innymi już zapomnianymi
Zasypiam żegnając się z
wami...kochani...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.