intymnie
Nie możesz mnie opuścić
Tak zwyczajnie odejść,
Zejść mi z oczu…
Powód pierwszy.
Zagnieździłeś w mym sercu setki wspomnień,
Pamiętam każdy promień słońca na twej
twarzy
I krople deszczu wędrujące po torsie,
Te uśmiechy i na dłoniach rany,
Uściski i uniesienia.
Rozmowy nocami, które tak długo w nas
zostawały,
Te kłótnie po pijaku i łzy na twarzy,
Przeprosiny, seks nad ranem i miłosne
wyznanie.
Papieros, dym tuż pod nosem i piwo na kaca.
Jest już jutro, a na mym ciele nadal Twój
zapach…
Nie możesz mnie opuścić
Tak zwyczajnie odejść,
Zejść mi z oczu…
Powód drugi.
Banalnie brzmi to i prosto, lecz bez Ciebie
moje życie
Jest strasznie ubogie i jakieś takie
upiorne…
Kocham Cię za bardzo,
Staram się za bardzo
Chcę cię za bardzo…
Kocham gdy się błogo nad ranem
uśmiechasz,
Wtulasz się w me ciało tworząc jedność,
Po ciele lekko gryziesz, a ja kąpie się w
Dreszczach deszczu i nadal Cię kocham…
I kochać nie mogę przestać choć popełniam
błędy,
Jestem człowiekiem mam to w naturze, a
nadmiar
Czułości do Ciebie zaraz we mnie
eksploduje…
Jest już jutro, a ja nadal mam w myślach
Cię przy sobie
Nie możesz mnie opuścić
Tak zwyczajnie odejść,
Zejść mi z oczu…
Powód trzeci.
Mam pusty pokój, wypchaną po brzegi
popielniczkę,
Nic nie zabije już mych wspomnień,
Obraz zatuszuje dymem z papierosów light,
Tęsknie nie ludzko, niewiernie.
Niewierna tęsknota mną włada, a
mianowicie
To tęsknota która nigdy nie zostanie
zapchana,
Nie wierzysz w jej zapełnienie, twoja
wiara
Zniknęła już dawno, a teraz męczy to
bagno
Tęsknie za porankami, wieczorami
poświęcanymi
Tobie i znów pale….
Pamiętam te nasze nietypowe poranki,
Te sprzeczki, bójki i buziaki,
Wszystko w mej głowie świeże,
Jak bukiet kwiatów zerwany i znowu
Uśmiercam go fajkami…
Jest już jutro, a ja nadal żyć bez Ciebie
nie umiem….
Nie możesz mnie opuścić
Tak zwyczajnie odejść,
Zejść mi z oczu…
Powód czwarty.
Stworzenie. Masz swą misje w życiu tak jak
i ja,
Myślę, że tym właśnie się uzupełniamy,
po
To czekałam na Ciebie te długie
tygodnie,
Mijały mi one jak lata…
Nie raz byłam zniszczona, zrezygnowana,
Ale u twym boku trwałam.
Moja misja dobiegła końca, cierpliwość
Ma się opłaciła, Ty mi ją wynagrodziłeś…
Teraz Twoja misja zbliżyła się wielkimi
krokami,
Brak mi tylko nadziei, że się ona dopełni,
Proszę brnij w tym sercem, raz się
ugnij,
Niech ucichnie duma, a ja Ci wynagrodzę
Całą tą ciężko, kamienistą drogę…
Jest już jutro, a ja myślę kim dla Ciebie
będę jutro
Komentarze (9)
Krzysztofie ciesze się, że jeszcze są na świecie
ludzie którzy doceniają coś po za składnią, metaforami
itp. Ciesze się, że są ludzie którzy nie zamknęli się
w ustalonych schematach tylko przekroczyli tą granice.
Dziękuje za miłe słowa i za to, że dostrzegłeś coś
więcej niż puste litery.
Wiedziałem, że jak do Ciebie zaglądnę to mnie
trzepnie:) Przeraziła mnie długość, ale zawziąłem się.
I czytam kolejny raz. Powiedzą, że to nie poezja, że
przegadane, że metafor brak. Pewnie mają rację, bo
znają się na tym lepiej... Więc niech to nie będzie
poezja, niech to będzie co tylko chce. Ja przeczytam
po raz kolejny, i jeszcze poproszę o więcej bo
strzelasz tymi słowami wgłąb mnie samego:) Jest taka
piosenka Sweet Noise ( właśnie taka przegadana )
Czytam i słucham muzyki, bo pasuje.
Ja bym wrócił:)
PS W tekście może nie ma metafor, może to nie poezja.
Ale jest SERCE:)
Pozdrawiam
K.
Przeczytał do końca i wrócił...
Moim zdaniem - jakby dostał tak długie wierszydło z
wylewaniem już wylanego - nie dokończyłby czytania.
Może właśnie nadmiar narzekania sprawił uciekanie?
Wiersz przegadany. Trzeba było zastosować skróty
myślowe, metafory.
:)
Bingo - gdybyś nie zauważył tu nie ma pretensji. Za
miłe słowa natomiast dziękuje
przeczytałam z zapartym tchem...bardzo ciekawy tekst,
myslę ze wzięty z zycia bo wymyślic tego się nie da,
to trzeba przezyć by moc zrozumiec i potrafić przelać
na papier..widzę Twą ogromną wrażliwość i
empatycznośc..Zostawiam serdeczne pozdrowienia
Autorko bądż sobą ,nie zwisajs na ramieniu chłopa,bo
stracisz swoje JA.Pozdrawiam:)
Łał! Ależ długaśne te żale i pretensje. Nie dziwota,że
ukochany ucieka gdzie pieprz rośnie i na jego powrót
nie ma co liczyć.