O ja biedny...
Nikt mi w tym już nie pomoże,
Rękę wzniesie dla obrony.
Gdyż mam plamę na honorze,
Jestem cały poplamiony.
Myślę źle o prezydencie,
Jeszcze gorzej o premierze.
Słowa płynną jak zaklęcie,
I do tego chandra bierze.
Po co uszy pcham do świata,
Oczy też otwieram ciekaw.
Kiedy tam brat bije brata,
Nie dostrzega w nim człowieka.
Mało tego świat tkwi w nędzy,
Bogaczami są bogaci.
I nie dzielą się pieniędzmi,
Tylko biedny dużo traci.
A ja durny, bo patriota,
Rewolucji wzniecam płomień.
Wszyscy widzą, że idiota,
I nikt nie podejdzie do mnie.
To nałożę, więc sukmanę,
A popiołem sypnę w głowę.
Będę drapał sam tą ranę,
Chwalił siebie mądrym słowem.
Bo mi nikt już nie pomoże,
O ja biedny …o mój Boże…
Komentarze (4)
Ironiczny,ale dający do myślenia wiersz...Pozdrawiam:)
Biedny, biedny... Czasem trzeba pożałować jak nikt nie
chce tego robić! Uśmiechy :))
acóż to Prezydent reprezentuje tylko kraj coż on
wielce może Ustawę podpisać Veto nie zawsze postawić
bo go ściągną Rząd rządzi Premier a Prezydent jest
jako przyzwoitka w:):)