ja cię chyba pokochałem...
ot, tak mnie coś z rana na czczo naleciało na Vilanellę...
ja cię chyba pokochałem
patrząc w twoje piękne oczy
pokochałem, a co miałem
czekać aż ktoś inny wskoczy?
do ogródka by uprawiać
miłość, więc cię pokochałem
nie bacząc czy w dzień czy w nocy
tak zacząłem cię namawiać
byś i ty mnie pokochała
a tyś była tak ochocza
nie chciałaś się zastanawiać
ja cię tak, o, pokochałem
byłaś ładna i urocza
i nie chciałaś mi odmawiać
więc jak było cie nie kochać
teraz jestem uwiązany
sam nie wiem czy tego chciałem
więc muszę być zakochany
choć chwilowo cię kochałem
Komentarze (8)
W mojej villanelli jest małe odstępstwo od normy, w
Twojej też by się znalazło, ale jest ok:)
Ładnie.
Pozdrawiam
Miłego Rysiu:)
Jak zawsze z humorkiem chociaz dzisiaj ukrytym pod
warstwa obojetnosci ...milego
a co to, epidemia miłości? No tak idzie zima cieplej
będzie pod pierzyną grać na cztery nogi, ciepło z
uśmiechem pozdrawiam Celina:-)
Wierszowana spowiedź - ciekawie.
To się porobiło a wszystko przez małe "chyba".
Pozdrawiam serdecznie:)
Oj Rysiu, Rysiu - kochnisiu. Lubię Twój humorek "po
porannej kąpieli". Pozdrawiam milutko:-)