JABŁKO
... gdy nadejdzie czas przemijania i jabłek zbierania ...
Miłość dojrzewa w nas powoli,
jak jabłko mieniące się w sadzie,
barwami tęczy nas oplata,
dopełnia smakiem w nieładzie świata ,
Na początku zielone ,nieporadne,
ma smak kwaśny, cierpkawy,
lecz kuszący świeżości barwą,
życia daje nam morały,
Potem złota nabiera i żółcią się staje,
kusi swym blaskiem nieskromnie,
mówiąc chodź tu Kochanie,
chodź do mnie….
Kolor bursztynu czerwień zabiera,
by bicie serca inspiracją było,
na czułym dotyku rąk i ust barwie,
nigdy to życie się nie kończyło,
Lecz potem jabłko w całej swej słodyczy
,
urok swój traci, gdy zbyt długo leży,
nikt na nie, nie spogląda, nie patrzy,
w oczekiwaniu zmysłów kradzieży,
Kończy zatem swój żywot,
tak głupio i całkiem marnie,
czekając, aż para innych kochanków
do ust swych je w mroku sadu
przygarnie…
Komentarze (3)
Czuję dziwne myśli wibracje...milczeć słowom
każą....nie wiedzą, czy maja rację...a może mieć jej
nie chcą...
Temat jabłek powraca...ale ja nadal twierdzę, że
najlepsze jest to zerwane jesienią-dojrzałe,
rumiane...no ale są tez jabłka dojrzewające w środku
lata:))
Fajnie to opisałaś...albo je zjemy, albo zgnije...I
tak i tak to jest koniec...Sens człowieka...podoba mi
sie ten wiersz.