jak gdyby nic i jak gdyby nigdy
Powstałem z padołu ziemi obszczanej
z myśli zepsutych i czynów haniebnych
zabiłem się z smutku o czwartej nad
ranem
aby podążyć ku uliczkom krętym
nie myślcie że więcej znalazłem tam
poza burdelem i kupą bzdetów
ktoś nawet rzekł że nie równo mam
nadając od rożnych mi epitetów
Ziemia parzyła jak na zaświaty
oczy nie mogły się przyzwyczaić
w kieszeni znalazłem rozłożone raty
których nie można nijak zapłacić
numer rachunku i adres dawcy
jakby bez jednej kluczowej cyfry
tak podążałem na sąd do zbawcy
jak gdyby nic i jak gdyby nigdy
Autobus odjechał następny za rok
jeśli już bezsens no to przeklęty
w czyśćcu przeżyłem konkretny szok
rok nie po dniu ale rok świetlny
gwiazdy zwalniały planety krążyły
było mi źle aż po wymioty
różne już rzeczy to mi się śniły
ale nie takie właśnie głupoty
Dobrze jest rzygnąć i oprzytomnieć
dobrze jest wstać i się nie udławić
nie trzeba pamiętać aby zapomnieć
tym samym innym przykrości sprawić
nałóg jest wrogiem choć się przyjaźni
z tymi wszystkimi spod ciemnej gwiazdy
jeśli masz siłę i coś z wyobraźni
zaczniesz unikać takich przyjaźni
Komentarze (3)
Ciekawy przekaz.Pozdrawiam:)
ciekawy, intrygujący przekaz, osnuty mrocznością:)
pozdrawiam
+)