Jak u mnie w domu
Wstaję o świcie,
Pełen radości.
Nic mi nie może,
Sprawić przykrości.
Nic mi nie może,
Lecz tak się stało.
Jakby kłopotów,
Było zbyt mało.
Życie już sobie,
Poukładałem.
Tak mam do dzisiaj,
Bo planowałem.
W rodzinie spokój,
Inaczej nie chcę.
Próżność mnie raczej,
Przyjemnie łechce.
Z fiskusem także,
Żyję wciąż w zgodzie.
Cóż można jeszcze,
Żądać narodzie…
A no to właśnie,
O czym marzymy.
Że spory własne,
Wnet zakończymy.
Jak u mnie w domu,
Kochamy ciszę.
O kłótni żadne,
Z nas ni chce słyszeć.
I jest rozmowa,
Zwykle o niczym.
Ale z tym także,
Trzeba się liczyć.
Czy to jest trudne,
Wystarczy pojąć.
Brać taką prawdę,
Jako tą swoją.
A wówczas wstanę,
O samym świcie.
I westchnę tylko,
Kocham cię życie…
Komentarze (7)
Fajnie się czyta i podoba się;)pozdrawiam cieplutko;)
i tak trzymać...
+ Pozdrawiam
Przepięknie, że w domu, a życie trzeba kochać i niech
tak zawsze pozostanie, pozdrawiam :)
Jeśli spory własne znaczą Polaków to chyba nigdy nie
ustaną, w moim domu czasem są spory ale konstruktywne,
politycznie patrzymy w jednym kierunku
takie codzienności składają się na szczęście.
Ja też kocham życie :) Ciepły wiersz z przyjemnością
się go czyta :)
Mozna tylko pozazdroscic! Czyli wiersz o codziennym,
zwyklym, ludzkim szczesciu...