Jak mogłabym zapomnieć
Jak mogłabym o tobie zapomnieć
Mamo?
Odwiedzam Cię przynoszę róże
Zapalam drżące światełko
Jakbym w ten sposób mogła podtrzymać
Twoje istnienie
Wtopiłaś się w majową mgiełkę tamtego
dnia
Kiedy po raz ostatni Cię widziałam
Pamiętam wszystko nawet słowa piosenki
Którą dawno temu nuciłaś
Są jeszcze ścieżki które razem
wydeptałyśmy
Lasek gdzie zbierałyśmy jagody
Wiesz że nigdy tam już nie chodzę?
Coraz rzadziej słucham twego głosu
Który przechowała celuloidowa taśma
Puste miejsce jakie zostało po Tobie
W przestrzeni i w mojej pamięci
Nie będzie nigdy zajęte
A jednak nadal wstaję każdego ranka
Wykonuję niezbędne czynności
Często śmieję się beztrosko
Dotykam przedmiotów które pamiętają twoje
dłonie
Ludzie mówią że życie ma swoje prawa
Ostrzegają przed „wypadnięciem z
obiegu”
Ale oni nie wiedzą o talerzyku jeżyn
Jakie specjalnie dla mnie zerwałaś
Tamtego letniego popołudnia
I czy ktoś z nich kiedyś widział wyraz
oczu
Jakim odprowadzałaś mnie gdy wyjeżdżałam?
Gdzie teraz jesteś Mamo?
Cisza narasta, noc zbliża się do kresu
Czeka mnie kolejny dzień bez Ciebie
Czasem widuję cię we śnie
Zawsze jednak w końcu gubimy się
Teraz idę sama po kruchym lodzie
Nad przepaścią nicości
Szara poświata za oknem
Nieuchronnie zwiastuje nowy dzień
Zasypiam o brzasku
Niemal pogodzona z tajemnicą przemijania...
Ukochanej Mamie która odeszła zbyt wcześnie
Komentarze (1)
Jest przy Tobie zawsze choć nie może być obecna
ciałem:(