Jak nas to męczy
Ciągle słyszymy słowa...żądamy,
więcej nam dajcie, jednym skinieniem.
A my co z siebie wskrzesać zdołamy,
tamując czkawkę z tęsknot marzeniem.
Chęciami piekło jest brukowane,
tych to w nadmiarze każdy posiada.
Usta wciąż miodem pozapychane,
w zanadrzu krzyki, biada ach biada.
Judzić umiemy jeden drugiego,
gniewać za daty, historię losu.
Lecz by okazać trochę dobrego,
już nie umiemy drąc z głowy włosy.
Ręka na zgodę choć wyciągnięta,
cofa zgaszona głupoty śmiechem.
Lepiej o krzywdach dawnych pamiętać,
które wracają błazeńskim echem.
Chcemy najwięcej, prawdy żądamy,
patrzcie jak męczy nas to cierpienie.
Tylko te głosy wydać zdołamy,
tak nas oplotło marzeń pragnienie.
Komentarze (4)
Bardzo dobry wiersz,samo życie.
Pozdrawiam.
Hmmm... wow? Nie wiem czy to odpowiedni komentarz. Ale
bardzo mi się podoba wiersz :)
Dobry wiersz. Aby uniknąć podwojenia " śmiechem" ja
zastąpiłabym w drugim przypadky " błazeńskim echem"
wiersz z życia wzięty,brawo za tekst i
spostrzegawczość..