A jak szłam Ogrodową to...
Cisza: pustka, ciemność, nicość tak
zwana.
Wdrapuję się szarpiąc trawę za włosy,
przecieram pięściami oczy,
szczyty
A pospólstwo jest,
I miażdży góry filozofów,
a prawie dotykaliśmy już nieba.
Źle!
Cisza: słowiczy śpiew, symfonnia naturalna
-
wykonanie gałęzi,a smyczkiem bawił się
wiatr.
Nonsens!
Cisza: ryk samochodów, bo konie
mechaniczne nie czują.
Łatwiej. pospólstwo.
A jak szłam Ogrodową to pachniało frytkami.
autor
Azi
Dodano: 2006-03-10 22:40:11
Ten wiersz przeczytano 542 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
bardzo pesymistycznie pokazujesz zmiany w świecie :(
dużo w tym prawdy i racji ale nie do końca, byłam dziś
w lesie, ptaki nadal śpiewają, bez pachnie a zielone
łany zbóż szumią wiatrem :-)
No brawo, utwór wspaniały, na początku wiersza /
szczyty, niebo/ myślałem że zajdę w góry do natury a
tu niestety została ulica i zapach frytek i to dobre
bo frytki lubię.