Jak uśmiech wśród chmur
Dziewczyna w czarnym płaszczyku i
jej uśmiech zatopiony wśród błękitnych
chmur.
Oczym może tak marzyć?
Może o swoim ukochanym na którego
czeka każdej samotnej nocy spędzonej
w łożu utkanym z karminowych płatków róż?
A może o tym by co noc móc witać się z
gwiazdami.
Albo o tym aby każdy listek wiosną, czy
zimą
był jej przyjacielem.
A może ona jest tylko złudzeniem
namalowanym
przez tęczę na rumianym z zawstydzenia
nieboskłonie?
Może to tylko fikcyjna bajeczka o niej?
Może zaraz odleci niczym liść porwany przez
wiatr?
Nie, będzie czekała na kolejny wschód
słońca
tak jak kochanek na weneckich schodach.
Te niezapominajki pod jej stopami karmią
się jej krystalicznymi ze szczęścia łzami.
Nie goryczy, rozpaczy, złości, czy żalu,
lecz z dumy z tego pięknego świata nawet
w deszczu skąpanego, który ucieka bez
ustanku
chmurom niczym ciągle spóźniona jakaś
kobieta
codziennie stukająca obcasami o schody.
Zerwie bukiet może postawi w oknie na
balkonie.
A może ze szczęścia podaruje
jakiemuś przechodniowi.
A może stanie pod płaczącą wierzbą
i poczeka, aż zjawi się wymarzony książę
w białym fraku i cylindrze na głowie?
Będzie pachniał uśmiechami stokrotek, a
włosy mu będą błyszczały od słonecznych
promieni.
Podbiegnie, on weźmie ją w objęcia
i już nigdy nie pozwoli jej odejść.
Ona wie, że smutek jest tylko dla tych
wierzb,
co płaczą.
Można tylko karmić swe oczy czerwienią
maków
na łące zieleniącej się pod jej kruchą
dłonią.
Ten słodki i jedyny na pewno gdzieś
na nią czeka i wybacza niebu każdą kroplę
tęsknie jak ona wzdychając do wtóru ptakom,
a każde westchnienie to krok ku wiecznemu
spełnieniu w miłości.
Idź za cieniem drzew rozmarzona dziewczynko
nie bój się one ci wskarzą drogę do gwiazd.
Spotkasz swego księcia nad wodospadem
szemrzącym o szukających się spojrzeniach
bratnich dusz czekających na tego jedynego.
Potem powrócisz już jako jego ukochana,
będziecie pokazywać tę samą drogę
innym zagubionym duszyczkom trzymającym
swe bijące w szaleńczym pędzie serca na
dłoni
szukające pokrewnego bicia w ekstazie.
Razem będziecie kroczyć w mlecznej
drodze czule trzymając się za ręce
i z wdzięcznością patrząc w swe oczy
w niemo wzruszającej podzięce.
Razem pójdą piaskowymi schodami weneckimi
do morza.
Zamieszkają w pałacu z błękitnych chmur.
Rafy koralowe będą im światłem,
a koniki morskie i muszelki muzyką.
Łzy ich radości będą srebrzystą ambrozją,
a smak karminowych ust jaśminowym nektarem.
Będą nosić odciski swych dłoni na dnie
serca,
nigdy nie zapomną konturów swych ciał
tak idealnie do siebie pasujących niczym
nuty skrzypiec w złocistą noc grających.
Pod rozgwieżdżonym niebem siedzących
i do ulotnego snu dzieci kwiaty tulących.
Wtedy już dwa odciski będą w kałuży
i dwa ciepłe ślady harcujące na ławeczce.
Nie rozstaną się z sobą ani na chwilę
bo każda chwila to jak kropla tęczy, która
znika nim zdążymy zamknąć ją w swoim
spojrzeniu.
Przecież przed sobą będą mieli całą
wieczność,
to aż tak dużo w porównaniu z kilkoma
dniami
spędzonymi w gorzkiej rozłące?
Ona: Prawdziwa, szczera, naturalna,
romantyczna, nie unika prawdy,
żyje powoli z nią.
Ociera łzy innym prosząc by spojrzeli w
niebo.
Widzicie jej uśmiech w złocistych
promieniach
słońca?
Będzie się tak długo uśmiechała jak długi
jest ten wiersz więc cieszczie się razem z
nią,
bo już czas, słońce do niej mruga,
wraca z nią do domu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.