Jak Walenty nie został świętym
Była sobie nimfomanka
Co nosiła skąpe wdzianka
Jej sąsiadem był Walety
Który pragnął zastać świętym.
Atrakcyjnym był chłopaczkiem
Erotycznym słodkim smaczkiem
Tyłek jak u Apollina
I do tego boska mina
Bohaterka wiersza tego
Napaliła się na niego
Ciągle czegoś pożyczała
Wieczorami w drzwi pukała
On opierał się jej wdziękom
Co dla niego było męką
W erekcyjne stany popadł
Błagał wacka by mu opadł
Ale wacek był uparty
Stroił z błagań sobie żarty
W końcu Waluś postanowił
I na wacku supeł zrobił
Tak też chodził tydzień cały
Pokrzywiony obolały
Odwiązywał go na chwilkę
Gdy mu pęcherz wkłuwał szpilkę
Pewno by źle skończył chłopak
Bo z naturą był na opak
Jednak koniec tej przygody
Skończył się około środy
Pani w drzwi znów zapukała
Supeł zręcznie rozwiązała
Popieściła przytuliła
Była przy tym bardzo miła
Nasz Walenty uśmiechnięty
Nie chciał już zostawać świętym
Bo jak tu zostawać w cnocie
Gdy popadniesz w babskie moce
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.