Jak złoty liść...
Jak złoty liść tańczący dziś na wietrze
Co w słonecznym blasku zimę odgania
Niechaj i ja uniosę się w powietrze
Znosząc pokornie niedolę wygnania.
Bo z własnej woli wyganiam sam siebie
Nie chcąc, nie mogąc i pragnąc zarazem
Uciekam teraz daleko od Ciebie
Zadręczając umysł Twoim obrazem
Czy uciec zdołam przed myśli pogonią
Ku ciszy i zapomnienia otchłani?
Wciąż mnie spojrzenia Twoje, gesty gonią
Pomimo dalekiej już ich przystani.
Wznoszę się więc coraz wyżej w
przestrzeni
Pośród ptaków zdziwionych mą bytnością.
Lecz czy ta podróż zgubny los odmieni
I nauczy cieszyć się samotnością?
Zgubą jesteś dla mnie czy też ratunkiem?
Jeśli zgubą, nic mnie nie uratuje.
Złym kaprysem losu czy podarunkiem?
Jeśli darem to z rozkoszą przyjmuję.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.