Jaka to choroba?
Wchodzę, strachliwie się rozglądam
Ręce drżą, oczy wariują
Gorączka skacze na górne piętro
Puls jest spieszny, niebezpieczny
Cały w dreszczach, siadam
I szaleńczo się uśmiecham
„Co panu dolega?”- pyta
Doktor
Odpowiadam, krzycząc i nerwowo
podskakując:
„Wszyscy mnie prześladują, mówią!:
Jaka to choroba gnębi tego żebraka?
Czego chce ten przeklęty kaleka?
Bezzębny przybłęda, co tak paskudnie się
uśmiecha
Trędowaty dureń, co przeraża swym
wyglądem
Obleśny karzeł dumnie podskakując pierś
wypina
Weźcie zaraz to gnijące ścierwo!
Spalcie!
Zniszczcie!
W lesie zostawcie, wilkom na pożarcie!
Niech nie żyje jeśli pracą się
brzydzi!”
„Czy to wszystko?”- pyta
Wszechwiedzący,
Nie słysząc odpowiedzi dodaje:
„To co zwykle Panie Michale z
lenistwa szaleństwo”
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.