Ukryty instynkt
Żądza niezaspokojona
Pragnienie co wybucha we mnie
Budzi się instynkt
Zwierzęcy nieokiełznany
Niczym nie pohamowany
Mknę przez umysłu przestrzenie
Kolejne myśli mijając
Czasem się zatrzymam popatrzę
Na bezkresnych pól świadomości połacie
I zachwycam się nad wspaniałością swoją
czyli ludzką
Nad zdolnością myślenia tworzenia
udoskonalania
Lecz czasem zasiedzę się w zadumie i
podziwie
Nad swą doskonałością
Wtedy zbieraj się czarne chmury
Nad próżności głupim podziwem
Wszystko czerń pokrywa mówiąc
Biegnij dalej przez te głębokie
otchłanie
Nie ustawaj w drodze by żądze swą
zaspokoić
Ciche pragnienie ruchu, poznania
Gdzież jesteś celu, myśli ostateczny
wyniku
Ile jeszcze tajemnic istnienia zgłębić
muszę
Czy w sobie odnaleźć prawdę mogę
Dziki instynkt myślą rządzi
Czy stwierdzenie człowiek, aż tak bardzo w
mą zwierzęcą duszę godzi
Bo czym jestem tego powiedzieć nie
umiem,
Może nie chcę słyszeć odpowiedzi
Na dręczące mnie pytanie
Jaką drogą jest najprościej
Znaleźć sens istnienia
Już nie umysł i nie serce drogowskazem
Pragnienie prawdy się objawia
W każdym następnym zdaniu
Bo któż powie co istnieniu sens nadaje
Czego szukać należy na życia ścieżce
Czy nie dane słyszeć odpowiedzi
Dla rozpaczliwego wołania mej nadziei
Instynktownie przeczuwając powiem:
Miłość…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.