Jednia dwóch światów
Gdy tęsknota wbiła mnie w zamierzchłej nocy
kąt
już zamilkłem skromnie, aż nagle zbrakło mi
tchu
kiedy poczułem jak dotyka mnie Twoja mała
dłoń
chciwy wzrok owinął Twe ciało które było
tuż, tuż
Zadrżałaś lekko, kiedy zacząłem pieścić
nieśmiało
moje palce zbłądziły w brązowej chmurze
włosów
i spijając ambrozję z ust spowiłem
afektacją ciało
wbrew zapowiedzi dnia i wbrew wodzirejowi
losu
Zapamiętałymi pocałunkami otworzyłem nasz
raj
kiedy w dwóch światach mogliśmy stać się
jednią
bo już nie było granicy mojej nocy i
Twojego dnia
a pejzaż Twych oczu w pryzmacie miłości
ulęgnął
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.